Na początku stycznia Szwecja ogłosiła, że zamierza otworzyć swoją ambasadę w Second Life. Nie będzie w niej można co prawda załatwić formalności wizowych, ale – jak zapowiada szwedzkie Ministerstwo Spraw Zagranicznych – na pewno otrzymać będzie można wszelkie informacje potrzebne do załatwienia formalności międzynarodowych.
Drugie życie w Davos
Specjaliści na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos zastanawiali się, czy umieścić „Second Life” na liście 10 najważniejszych spraw do omówienia. Coraz częściej pojawiają się bowiem zarzuty, że gospodarka wirtualnego świata rodzi wiele niebezpieczeństw – teoretycznie każdy może otworzyć tam bank, zebrać od użytkowników pieniądze i zniknąć, zabierając linden dolary. Amerykański analityk rynkowy Randolph Harrisom twierdzi, że pieniądze w Second Life zarabia się przede wszystkim na interesach, które tworzą schemat piramidy. W ten sposób niewielka liczba osób posiada większość pieniędzy.
Światowe Forum Ekonomiczne, które zakończyło się w Davos w styczniu tego roku, stało się ostatecznym dowodem na to, że nie można już nie mieć swojego awatara w Second Life. W wirtualnym świecie bowiem równocześnie odbywało się to samo forum! Poszczególni goście szczytu w drugim świecie kolejno przemawiali do zainteresowanych, a sama gra stała się jednym z tematów rozmów podczas realnego szczytu w Davos. Organizatorzy forum zaprosili nawet najsłynniejszych autorów blogów na wirtualnego drinka podczas imprezy w świecie firmy Linden, gdzie rozgorzała dyskusja, do której włączyć się mógł każdy zainteresowany.
Uczelnia z innego świata
Pierwszą gwiazdą Second Life stała się Anshe Chung. Nazwana przez dziennikarza CNN „Rockefellerem Second Life” wirtualna postać zarobiła w świecie nierzeczywistym prawdziwy milion dolarów na sprzedaży wirtualnej ziemi. Dzięki temu pojawiła się na okładkach amerykańskich magazynów „Business Week” i „Fortune”. Niezwykłość tego wydarzenia polega przede wszystkim na tym, że Anshe to tylko awatar. Naprawdę nazywa się Ailin Graef i jest chińską nauczycielką mieszkającą w Niemczech. Grę zaczęła dwa lata temu od sprzedaży ubrań, ale szybko odkryła, że więcej może zarobić na nieruchomościach – kupiła więc za niecałe 10 dolarów (tych prawdziwych) działkę w grze, upiększyła ją i sprzedała za wyższą kwotę. I tak robi do dziś.
Około 375 tysięcy prawdziwych dolarów znajduje się teraz w „skarbcu” Ginko Financial, które pełni funkcję wirtualnego banku w Second Life. W ten sposób firma zarządza kwotą ponad miliona linden dolarów. Kurs wymiany linden dolara w stosunku do dolara amerykańskiego publikuje codziennie agencja Reuters. IBM zapowiedziało zatrudnienie 1,5 tysiąca informatyków do pracy nad projektami związanymi z grą. Ostatecznym argumentem zrównującym Second Life z naszym życiem jest fakt, że ponad 60 szkół w USA utworzyło już wirtualne kursy w grze. Wśród tych, którzy się na to odważyli, jest także Harvard University. Ta forma kontaktu z wykładowcami i innymi studentami ma być lepsza m.in. dlatego, że wszyscy mogą się nawzajem „widzieć”, a zajęcia przypominają te z realnego świata. Ciekawe, kiedy wirtualne absolutorium będzie uznawane w rzeczywistym świecie. No i kiedy Second Life porwie Polskę?